Listy z NHS Blood and Transplant z Londynu przychodzą zawsze na przełomie listopada i grudnia. Gdy obok jest ktoś bliski, Jolanta otwiera kopertę i czyta...
Droga Pani Jolanto, mam nadzieję, że ten list Pani nie zaniepokoi. Wiem, że po stracie Bartosza życie stało się trudne. Jest mi przykro i mogę jedynie wyrazić nadzieję, że czas załagodzi ból; nie potrafię sobie wyobrazić, jak się Pani czuje. Oto dalsze informacje dotyczące biorców, których życie zmieniło się dzięki donacji Bartosza.(...) Dwuipółletni chłopiec, który otrzymał część przeszczepionej wątroby, wciąż cieszy się dobrym zdrowiem. Ostatnio zaczął uczęszczać do przedszkola i idzie mu bardzo dobrze. Jego matka jest bardzo szczęśliwa i chce Pani podziękować za podarowany przez Bartosza dar. (...) Druga część przeszczepionej wątroby trafiła do 56-letniego mężczyzny, który nadal cieszy się dobrym zdrowiem (...) 30-letni mężczyzna, który otrzymał nerkę (...) z każdym dniem nabiera coraz więcej siły. 25-letnia kobieta, która otrzymała drugą nerkę od Bartosza, może prowadzić życie wolne od ograniczeń powodowanych przez hospitalizacje. Miło nam poinformować, że obydwoje pacjenci nie potrzebują już dializ. Mężczyzna, który otrzymał trzustkę od Bartosza, nie musi już otrzymywać zastrzyków insuliny (...) 23-letni mężczyzna, który potrzebował zastawki płucnej, przeszedł operację, która zmieniła całe jego życie...
źródło: Dziennik Bałtycki
Oddała organy swojego syna. Teraz Bartek żyje w 6 osobach.
Bartek z Gdańska zginął w tragicznym wypadku 3 lata temu. Jego mama zdecydowała o przekazaniu organów syna. Dzięki temu uratowała życie 6 osobom. Teraz założyła fundację, żeby uświadamiać innym wiedzę na temat przeszczepiania narządów.
Bartek Kruczkowski miał 26 lat. Do tragicznego wypadku doszło 28 listopada 2010 r. w Londynie. Mężczyzna z grupą znajomych wszedł na dach budynku, żeby z wysokości podziwiać panoramę stolicy Anglii. Konstrukcja nie wytrzymała ciężaru i zawalił się dach. Bartek spadł z wysokości 10 metrów i uderzył się w głowę. Lekarze stwierdzili śmierć mózgu. Żadnemu z jego znajomych nic się nie stało.
- Dla Bartka nie było już ratunku - mówi jego mama Jolanta Kruczkowska. Mimo ogromnej rozpaczy, decyzję o przekazaniu organów podjęła szybko. - W naszym domu temat transplantacji był obecny. Wiedziałam, że mój syn by tego chciał. Jemu nie mogłam już pomóc - zawiesza głos.
Po pytaniu lekarzy, czy zgadza się na oddanie organów syna, odpowiedziała krótko Tak. - Zgodziłam się bez wahania - mówi dziś. W kilkugodzinnych odstępach, przez lekarzy różnych specjalności, pobrane zostały dwie nerki, wątroba, trzustka i zastawka płucna. Wątroba uratowała życie dwóm osobom. Jej część otrzymał 2,5-letni chłopiec, drugi fragment trafił do 56-letniego mężczyzny. Nerki Bartka przeszczepiono 30-latkowi i 25-letniej kobiecie. Zastawka płucna i trzustka uratowała życie dwóm młodym mężczyznom.
- Mój syn żyje dziś w tych sześciu osobach - mówi ze łzami w oczach pani Jolanta. - Znam ich płeć i wiek. Od nich i ich rodzin dostaje listy z podziękowaniami. Spotkanie? Na to jest jeszcze za wcześnie. Wspomnienia i ból nadal są zbyt mocne - przyznaje.
W trzy lata po tragedii Jolanta Kruczkowska wraz z przyjaciółmi Bartka zdecydowała, że założy Fundację im. Bartka Kruczkowskiego. Jak mówi, skłonił ją do tego przede wszystkim brak wiedzy i świadomości osób na temat transplantacji. Po śmierci syna i jej zgodzie na pobranie organów, usłyszała wiele słów, które to potwierdzają.
- Jak mogłam dać pokroić swoje dziecko - usłyszałam od kogoś. Wiem, że nie była to zła wola czy złośliwość, ale właśnie niewiedza - opowiada. Ta w naszym kraju nadal jest znikoma. Brakuje edukacji, kampanii społecznych. - Naszą misją jest upowszechnianie wiedzy o transplantacji i prawie dotyczącym dawstwa organów po śmierci i za życia, wsparcie dla osób oczekujących na transplantację jak również wsparcie dla rodzin dawców. Mam nadzieję, że nasze działania skłonią więcej osób do podjęcia świadomej woli przekazania po śmierci swoich organów do transplantacji jak i zarejestrowania się jako dawcy szpiku czy krwi - wyjaśnia Jolanta Kruczkowska.
Fundacja działa zaledwie od kilku miesięcy. Na razie ich działalność polega m.in. na prowadzeniu strony internetowej, poprzez którą można na przykład pobrać i wydrukować oświadczenie woli. Członków fundacji będzie można też spotkać 26 stycznia na Uniwersytecie Gdańskim. Tego dnia przypada Ogólnopolski Dzień Transplantacji, w rocznicę pierwszego udanego przeszczepu nerki w 1966 roku, który odbył się w I Klinice Chirurgicznej Akademii Medycznej w Warszawie. Był to wtedy 621. taki zabieg na świecie (pierwszy miał miejsce w roku 1954).
W 2013 r. w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku dokonano 116 przeszczepów (o 6 więcej niż w 2012r.). W całej Polsce wykonano ponad 1500 takich operacji.
Natomiast w Klinice Hematologii i Transplantologii, także działającej przy UCK, przeprowadza się przeszczepienia komórek krwiotwórczych pobranych ze szpiku lub z krwi obwodowej. Klinika wykonała w ubiegłym roku (był to pierwszy pełny rok działalności w nowej lokalizacji oddziału w Centrum Medycyny Inwazyjnej) 80 transplantacji. Wśród przeszczepień alogenicznych dominowały przeszczepienia od dawców niespokrewnionych (znalezionych w rejestrach polskich lub zagranicznych - 21 transplantacji). Niestety potrzeby znacznie przekraczają wydolność transplantacyjną oddziału. Kolejka oczekujących na przeszczep to obecnie 15 osób. Czas oczekiwania na zabieg przekracza 3 miesiące.
źródło: trojmiasto.pl